tlo

tlo

piątek, 19 września 2014

Z ego, czy bez ego

Ponieważ ego, dusza i Self mogą być obecne jednocześnie, lepiej możemy zrozumieć znaczenie pojęcia „bez ego", które spowodowało niewiarygodne zamieszanie. Ale brak ego nie oznacza nieobecności funkcjonalnego self (to jest psychotyk, a nie mędrzec); oznacza ono, że nie utożsamiamy się już wyłącznie z self.
Pojęcie „bez ego" sprawia nam problemy z wielu powodów, a jednym z nich jest to, że ludzie pragną, aby ich „święci bez ego" spełniali wszystkie ich wyobrażenia o „świętości" lub „duchowości", co zwykle oznacza: martwy od szyi w dół, nie mający cielesnych pragnień, ciągle łagodnie uśmiechnięty. Ludzie chcą, aby ich święci byli wolni od tego, z czym zwykle sami mają problemy - od pieniędzy, jedzenia, seksu, związków, pragnień. Ludzie chcą „świętych bez ego", którzy są „ponad to wszystko". Chcą gadających głów. Religia, sądzą, uwolni ich od wszystkich niższych instynktów, popędów i związków, i dlatego szukają w religii nie rady, jak przeżywać życie z entuzjazmem, ale jak go unikać, wypierać, zaprzeczać mu, uciec od niego.
Inaczej mówiąc, typowa osoba chce, żeby duchowy mędrzec był „mniej niż osobą", kimś pozbawionym wszystkich brudnych, soczystych, powikłanych, pulsujących, pożądliwych, natarczywych sil, które miotają większością ludzi. Chcemy, żeby nasi mędrcy nie mieli wszystkiego tego, co nami miota! Chcemy, żeby nasi mędrcy byli całkowicie nietknięci przez wszystkie rzeczy, które nas przerażają, wprawiają w zakłopotanie, dręczą, żenują. Często pod pojęciem „bez ego" rozumiemy właśnie taki brak, nieobecność, „mniej niż osobiste".

Ale „bez ego" nie znaczy „mniej niż osobiste", lecz „więcej niż osobiste". Nie osobiste minus, ale osobiste plus - wszystkie zwyczajne osobiste cechy, plus trochę transpersonalnych. Pomyśl o wielkich joginach, świętych i mędrcach - od Mojżesza przez Chrystusa do Padmasambhawy. Nie byli słabymi, zmanierowanymi mięczakami, ale niepohamowanymi inicjatorami, którzy wstrząsali wszystkimi - siekli bykowcem w Świątyni albo ujarzmiali cale kraje. Trzęśli światem według własnych zasad, a nie zasad pobożności opartej na obiecankach cacankach; wielu z nich wywołało masowe rewolucje społeczne, które trwały tysiące lat. I dokonali tego nie poprzez unikanie fizycznych, emocjonalnych i mentalnych wymiarów człowieczeństwa i ego, które jest ich pojazdem, ale dzięki zaangażowaniu się w nie z energią i intensywnością, które wstrząsnęły światem aż do samych fundamentów. Bez wątpienia byli również połączeni z duszą (głębszą psychiką) i duchem (bezforemnym Self) -ostatecznym źródłem ich mocy - ale wyrażali tę moc, i doprowadzali do konkretnych rezultatów, właśnie dlatego, że angażowali niższe wymiary, poprzez które ich moc mogła przemawiać zrozumiale dla wszystkich.

Ci wielcy innowatorzy i inspiratorzy nie byli małymi ego; byli, w najlepszym tego słowa znaczeniu, wielkimi ego, ponieważ ego (funkcjonalny pojazd grubego obszaru) istnieje obok duszy (pojazdu obszaru subtelnego) i Self (pojazdu obszaru przyczynowego). Jeżeli wielcy nauczyciele poruszyli gruby obszar, uczynili to za pomocą ego, ponieważ ego jest funkcjonalnym pojazdem tego obszaru. Jednak nie utożsamiali się wyłącznie ze swoim ego (to jest narcyzm), ale odkrywali, że ich ego połączone jest z promiennym Kosmicznym źródłem. Wielcy jogini, święci i mędrcy dokonali tak wiele, bo nie byli bojaźliwymi małymi kreaturami, ale wielkimi ego połączonymi z Podstawą i Celem samego Kosmosu, połączonymi z ich wyższym Self, świadomi Atmana (czystego ja-Ja), który jest jednym z Brahmanem; kiedy otwierali usta, świat drżał i padał na kolana przed obliczem swojego promiennego Boga. Święta Teresa była wielką kontemplatorką? Tak, a jednocześnie jedyną kobietą, która zreformowała całą katolicką tradycję klasztorną (pomyśl o tym). Gautama Budda wstrząsnął Indiami aż do fundamentów. Rumi, Plotyn, Bodhidharma, Pani Tsogjal, Laozi, Platon, Baal Szem Tow - ci mężczyźni i kobiety rozpoczęli rewolucje w grubym obszarze, które trwały setki, czasem tysiące lat - do czegoś takiego nie mogą rościć sobie pretensji ani Marks, ani Lenin, ani Locke, ani Jefferson. Nie dokonali tego, bo byli martwi od szyi w dół. Nie, byli monumentalnie, wspaniale, bosko wielkimi ego połączonym z głębszą psychiką, która była połączona bezpośrednio z Bogiem.

Niewątpliwie w pojęciu przekraczania ego zawiera się sporo prawdy: nie oznacza zniszczenia ego, lecz połączenie go z czymś większym. (Jak powiedział Nagardżuna: we względnym świecie atman jest rzeczywisty; w absolucie ani atman, ani anatman nie jest rzeczywisty. A więc anatta w żadnym wypadku nie jest właściwym opisem rzeczywistości.) Małe ego nie wyparuje; pozostanie funkcjonalnym centrum aktywności w obszarze konwencjonalnym. Jak powiedziałem, jeśli utracisz ego, staniesz się psychotykiem, nie mędrcem. Dlatego „przekroczyć ego" w rzeczywistości znaczy przekroczyć, ale zawrzeć ego w głębszym
i wyższym objęciu, najpierw w duszy, czyli głębszej psychice, potem w Świadku, czyli pierwotnym Self, następnie ze wszystkimi wcześniejszymi stopniami, rozwiniętymi, zawartymi i objętymi w promienności Jednego Smaku. A to znaczy, że nie „pozbywamy się" małego ego, lecz zamieszkujemy je w pełni, żyjemy nim z werwą, używamy go jako niezbędnego pojazdu, poprzez który komunikowane są wyższe prawdy. Dusza i Duch zawierają ciało, emocje i umysł, nie wymazują ich.

Mówiąc wprost, ego nie stanowi zapory na drodze do Ducha, ale jest Jego promienną manifestacją. Wszystkie Formy są Pustką, łącznie z formą ego. Nie trzeba pozbywać się ego, lecz po prostu żyć nim z zapałem. Kiedy utożsamienie rozszerza się z ego na cały Kosmos, ego odkrywa, że indywidualny Atman jest w istocie tożsamy z Brahmanem. Wielkie Self nie jest małym ego i dlatego, że utknąłeś w swoim małym ego, potrzebujesz śmierci i transcendencji. Narcyz to człowiek, którego ego nie jest jeszcze wystarczająco wielkie, by objąć cały Kosmos, i dlatego próbuje sam stać się centrum Kosmosu.

Ale my nie chcemy, żeby nasi mędrcy mieli wielkie ego; nie chcemy nawet, żeby w ogóle ukazywali przejawiony wymiar. Ilekroć mędrzec ukazuje ludzką naturę - w odniesieniu do pieniędzy, jedzenia, seksu, związków - zawsze jesteśmy wstrząśnięci, wstrząśnięci, ponieważ zamierzamy całkowicie uciec od życia, a nie przeżywać je, a mędrzec, który przeżywa życie, uraża nas. Chcemy wyjść, wznieść się, uciec, a mędrzec, który z zapałem angażuje się w życie, przeżywa je w pełni, chwyta każdą falę życia i ślizga się na niej, aż do końca - to nas niepokoi, przeraża, bo to znaczy, że my również moglibyśmy z zapałem zaangażować się w życie na wszystkich poziomach, a nie tylko uciekać od niego w obłoku świetlistego eteru. Nie chcemy, żeby nasi mędrcy mieli ciała, ego, popędy, witalność, seks, pieniądze, związki lub życie, bo właśnie one nas ciągle dręczą i dlatego chcemy od nich uciec. Nie chcemy ślizgać się po falach życia, chcemy, żeby fale odpłynęły. Chcemy duchowości ulotnej jak para. Mędrcy integralni, mędrcy niedualni są tutaj, żeby pokazać nam inną drogę. Powszechnie zwani „tantrystami", kładą nacisk na przekraczanie życia poprzez przeżywanie go. Kładą nacisk na uwolnienie poprzez zaangażowanie, na odnalezienie nirwany pośród samsary, na osiągnięcie pełnego wyzwolenia poprzez całkowite zanurzenie się. Wchodzą świadomie w dziewięć kręgów piekła, ponieważ nigdzie indziej nie można znaleźć dziewięciu niebios. Nic nie jest im obce, bo nie ma niczego, co nie jest Jednym Smakiem.

W istocie chodzi o to, żeby czuć się zupełnie naturalnie z ciałem i jego pragnieniami, z umysłem i jego ideami, z duchem i jego światłem; by objąć je w pełni, równo, jednocześnie, gdyż wszystkie są takimi samymi gestami Jednego i Jedynego Smaku. Doznawać żądzy i obserwować jej grę; wejść w idee i podążać za ich wspaniałością; być pochłoniętym przez Ducha i przebudzić się do splendoru, któremu czas zapomniał nadać imię. Ciało, umysł i duch, wszystkie zawarte, tak samo zawarte w zawsze obecnej świadomości, która stanowi podstawę całej manifestacji.
"Jeden smak"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz